KOŠČ, S.: Polityka prorodzinna w świetle katolickej nauki społecznej

KOŠČ, S.: Polityka prorodzinna w świetle katolickej nauki społecznej

 In: JARMOCH, E. (red.): Moralność i polityka, Wydawnictwo Akademii Podlaskej : Siedlce, 2009, ISBN 978-83-7051-563-8, s. 171-182.

 

(171)

 

Celem niniejszego rozdziału w aktualnej dyskusji na temat moralności politycznej, jej założeń i skutków dla decyzji politycznych na poziomie lokalnym, państwowym czy międzynarodowym nie jest analiza lub wskazanie konkretnych kroków polityki społecznej w kwestii rodziny, lecz zarysowanie podstawowych założeń moralno-teologicznych, które znajdujemy w refleksji społecznej Kościoła katolickiego, ze szczególnym uwzględnieniem nauczania Jana Pawła II. Jesteśmy bowiem przekonani, że refleksja taka może stanowić inspirację i wkład w zrozumienie znaczenia polityki rodzinnej w ramach polityki społecznej, a zwłaszcza uzasadnić motywację decyzji politycznych podejmowanych na rzecz rodziny (oczywiście, po jej zdefiniowaniu).

Problematyka politycznej (czyli także ustawowej) ochrony praw człowieka, a przede wszystkim prawa do życia,[1] ściśle wiąże się z całym kompleksem działań politycznych nastawionych na funkcjonowanie rodziny w społeczeństwach politycznych i w różnych aspektach życia społecznego, które nazywamy „polityką rodzinną“.

Na gruncie tym możemy zaobserwować stałe zainteresowanie Kościoła i ciągłość jego nauczania, począwszy od Leona XIII aż do czasów współczesnych[2]. Już Leon XIII w encyklice Rerum novarum kładzie nacisk na rodzinę, uwzględniając wiele aspektów. Przede wszystkim charakteryzuje rodzinę: „[…] społeczność domowa, jakkolwiek bardzo mała, jest jednak prawdziwą społecznością i jest starsza od wszelkiego państwa; winna też mieć prawa i obowiązki swoje niezależne od państwa“[3]. Dlatego także w sporze dotyczącym prawa naturalnego do własności prywatnej podkreśla, że prawo to przysługuje każdemu człowiekowi, a przede wszystkim człowiekowi rozumianemu jako „głowa rodziny“ (żywiciel rodziny), z powodu jego pozycji i zadań w społeczności do-

 

(172)

mowej[4]. Ze stwierdzenia o niezależności rodziny od państwa, opierającego się na fakcie, że rodzina jako naturalna społeczność jest wcześniejsza niż państwo (dlatego jej prawa i obowiązki są „bardziej naturalne“ niż prawa i obowiązki społeczeństwa obywatelskiego), wypływa ważna konsekwencja, a mianowicie, że każda struktura (społeczna, ekonomiczna, polityczna) musi służyć rodzinie, aby za jej pośrednictwem rodzina mogła lepiej wypełniać swoje zadania. Czyli „[…] gdyby obywatele czy rodziny, wchodzące w skład społeczności państwowej, zamiast pomocy – sprzeciw, zamiast opieki – umniejszenie praw napotkali, społeczności tej należałoby raczej unikać, niż pragnąć“[5]. Leon XIII jednoznacznie przeciwstawia się postulatowi rozwiązania kwestii robotniczej w duchu „socjalistycznym“, które to rozwiązanie umożliwiało (co więcej uważało za właściwe) zastąpienie troski rodziny o dzieci opieką państwa. Już w tym dokumencie (o wiele wcześniej niż koncepcja ta została wcielona w życie!) papież przestrzegał przed takim pojmowaniem roli państwa, uznając że jest to „[…] przeciw naturalnej sprawiedliwości“ i burzy jedność rodziny, ponieważ dzieci „[…] przez społeczność rodzinną, w której się urodziły, wchodzą do społeczności państwowej i biorą w niej udział“[6], a więc państwo musi zatrzymać się przy kwestii ingerowania w rodzinę, które powoduje zaburzenia funkcjonowania rodziny z przyczyny „wielkich trudności“ lub „[…] kiedy w obrębie czterech ścian domu przyjdzie do poważnego podeptania praw wzajemnych […]“ – „Tu jednak winni się wstrzymać kierownicy państw; natura nie pozwala przekraczać tych granic“[7]. W relacji państwa i rodziny obowiązuje ogólna zasada, w której zarysowuje się idea sformułowanej w późniejszym okresie zasady subsydiarności, kiedy Leon XIII pisze: „Prawo wymaga, żeby jednostka, ani rodzina nie była pochłaniana przez państwo; jest więc rzeczą słuszną, by i jednostka i rodzina miała swobodę działania, jak długo nie zagraża powszechnemu dobru lub nie wyrządza krzywdy bliźniemu“[8]. Co więcej, państwo powinno traktować zdrową rodzinę jako własne dobro: „W interesie tak dobra publicznego, jak prywatnego, leży, […] aby życie rodzinne opierało się na poszanowaniu ładu i na czci dla religii“[9]. Dlatego istniejący nieład należy regulować prawem tylko w takim stopniu, którego „[…] wymaga usunięcie nadużyć lub uchylenie nie-

 

(173)

bezpieczeństwa“[10]. I wreszcie po raz pierwszy spotykamy się tu ze sformułowanym wymogiem „płacy rodzinnej“[11] jako narzędzia ekonomicznego, które przynosi wielorakie i dalekosiężne pozytywne skutki.

Część tych idei rzeczywiście znalazła odzwierciedlenie w prawie pracy, które po opublikowaniu encykliki Rerum novarum stopniowo było wprowadzane przez organy ustawodawcze w poszczególnych krajach. Niektóre istotne problemy pozostały jednak nierozwiązane, co więcej – pojawiły się nowe.

Dlatego do tej problematyki powrócił także Pius XI, zarówno w encyklice wydanej w rocznicę Rerum novarum, która miała przypomnieć i zaktualizować jej przesłanie po czterdziestu latach, jak i w innych dokumentach, w których papież porusza problematykę różnych form totalitaryzmu dochodzących do głosu w latach trzydziestych XX wieku.

Również w encyklice Quadragesimo anno pojawia się wymóg płacy umożliwiającej utrzymanie rodziny jako społecznego przejawu własności majątku prywatnego. Jego powiększanie nie ma prowadzić do bezgranicznego bogacenia się samego właściciela majątku, ale do podziału majątku pomiędzy wszystkich (pracowników), którzy swoją pracą przyczyniają się do jego wzrostu, „[…] pomnożonym zaś roztropnie gospodarząc, będą mogli łatwiej i swobodniej wypełnić obowiązki rodzinne“[12]. Papież wyjaśnia znaczenie aspektu rodzinny przy określaniu wynagrodzenia i domaga się, żeby kobiety-matki nie były zmuszone do zaniedbania lub ograniczenia swoich zadań rodzinnych i szukania pracy zarobkowej z przyczyn czysto finansowych z powodu niskiego wynagrodzenia męża[13]. Warto także zwrócić uwagę na analizę upadku moralnego społeczeństwa, w którym papież widzi następstwo ustępstw od zasad moralnych najpierw u odpowiedzialnych „kierowników życia gospodarczego“, a następnie (jako skutek) wśród mas robotników[14]. W związku z tym potępia istniejące przeszkody: „Lęk ogrania, jeżeli się pomyśli, jakie utrudnienie przynosi dzisiejszy ustrój gospodarczy, a zwłaszcza opłakany stan mieszkaniowy, jedności i współżyciu rodziny“[15]. W encyklice Divini Redemptoris krytykuje stanowisko komunizmu wobec małżeństwa i rodziny, a zwłaszcza źle rozumianą emancypację kobiet, która ma na celu włączenie kobiet w życie publiczne i ekonomiczne w takim samym stopniu jak mężczyzn i obarczenie społeczeń-

 

(174)

stwa opieką nad dziećmi (państwowe struktury wychowawcze)[16], dla której przeciwwagą jest chrześcijańskie nauczanie o rodzinie. W związku z wymogiem „płacy rodzinnej“, którym zajmuje się także w tym dokumencie, przypomina zadanie państwa polegające przede wszystkim na zapewnieniu pracy żywicielom rodzin[17]. W encyklice Mit brennender Sorge przedstawia gwałtowne zderzenie moralności katolickiej z nazistowskim faszyzmem, zwłaszcza w dziedzinie wychowania dzieci i młodzieży, co jest świętym obowiązkiem rodziców i nikt nie może uzurpować sobie do tego prawa, w imię żadnej ideologii[18].

Pius XII w swojej programowej encyklice analizuje zło, które doprowadziło ludzkość do okropieństw II wojny światowej i podkreśla „[…] niebezpieczeństwa i nieszczęścia, jakie grożą teraźniejszemu i przyszłemu pokoleniu na skutek pomniejszania i stopniowego usuwania praw należnych rodzinie“[19]. Tragedii wojny nikt nie odczuwa bowiem tak gorzko jak rodzina (instytucja rodziny)[20]. W związku z tym papież nawiązuje do nauczania swojego poprzednika i ponownie podkreśla świętość i nienaruszalność praw sumienia i wychowania dzieci, zwłaszcza wychowania religijnego w rodzinie, sprzeciwiając się państwowym systemom wychowawczym, które odbierają rodzinie faktyczne zadanie wychowania dzieci oraz odwodzą dzieci i młodzież od Chrystusa i Kościoła[21]. W podobny sposób nawiązuje do nauczania swoich poprzedników również w kwestii obrony własności prywatnej jako narzędzia, dzięki któremu głowa rodziny może swobodnie wypełniać swoje obowiązki[22]. Ale przede wszystkim uznaje ochronę rodziny za jedną z pięciu podstawowych zasad, na których (jedynie!) można zbudować stabilny pokój, a przez ochronę rodziny rozumie: nierozerwalność małżeństwa; stworzenie warunków do swobodnego wychowania dzieci, zwłaszcza religijnego; wsparcie stabilności ekonomicznej rodziny; społeczne docenienie zalet materialnych i duchowych rodziny; zapewnienie odpowiednich warunków mieszkalnych rodzinie oraz dostępności pracy; odnowa relacji opartych na zaufaniu między szkołą a rodziną, po zwalczeniu ducha materialistycznego w oświacie, który burzy te relacje[23].

 

(175)

 

Jan XXIII aktualizując nauczanie swoich poprzedników dotyczące rodziny zwraca uwagę przede wszystkim na zasadę subsydiarności, gdzie obecność państwa powinna ograniczać się do zapewnienia jak największej ochrony podstawowych praw osobistych. „Wśród tych praw trzeba wymienić przysługujące normalnie każdemu człowiekowi uprawnienie i obowiązek zapewnienia utrzymania sobie i swojej rodzinie;“[24]. W nauczaniu tego papieża można dostrzec szersze spojrzenie na poszczególne problemy, które często zyskują wymiar światowy, a których rozwiązanie (bądź brak rozwiązania) ma skutki globalne. Konkretnie można to zauważyć np. w kwestii sprawiedliwej płacy dla robotników, która nie ma charakteru „płacy rodzinnej“, co więcej robotnicy „[…] muszą żyć w warunkach materialnych najzupełniej sprzecznych z ludzką godnością“[25]. Żadne przyczyny ekonomiczne nie mogą usprawiedliwiać takiej polityki płac, ponieważ narusza się tu podstawowe prawa człowieka. Papież podaje trzy podstawowe kryteria, które spełniać powinna „sprawiedliwa płaca“. Na pierwszym miejscu jest kryterium zapewnienia robotnikowi ludzkiego poziomu życia, aby wynagrodzenie „[…] pozwalało sprostać odpowiednio obowiązkom rodzinnym“[26]. Z politycznego punktu widzenia wieloznaczny jest także obraz, który Jan XXIII wykorzystuje do ochrony godności rodziny w obronie życia przed zabiegami, środkami i metodami, „[…] które mogą być dozwolone w przekazywaniu życia roślin i zwierząt“[27]. W tych słowach papież chciał przestrzec ludzkość przed samym myśleniem o metodach sztucznego zapładniania itp., które w ówczesnych czasach okazały się skuteczne w rozmnażaniu roślin i pierwszych doświadczeniach na zwierzętach. W związku z tym zachęca państwo do respektowania prawa rodziców, a rodziców do pełnego uświadomienia sobie swojego obowiązku wychowawczego, a zwłaszcza „[…] obowiązków odnośnie wszelkich faktów życia, a więc tak obowiązków wobec rodziny, którą ma się w przyszłości założyć, jak i odnośnie wydania na świat i wychowania potomstwa“[28].

„Katalog praw człowieka“ – encyklika Pacem in terris podkreśla, że „[…] ludzie mają prawo wybrać sobie taki stan, jaki im najbardziej odpowia-

 

(176)

 

da”, mogą założyć „[…] rodzinę opartą na związku małżeńskim zawartym dobrowolnie, jednym i nierozerwalnym”, którą „[…] należy uważać za pierwszy i naturalny związek społeczności ludzkiej. Dlatego należy otoczyć ją jak największą troską – tak w sprawach gospodarczych i socjalnych, jak w dziedzinie poglądów i obyczajów – wszystko w tym celu, aby rodzinę umocnić oraz dopomóc w pełnieniu właściwych jej zadań. Prawo do utrzymywania i wychowywania własnych dzieci przysługuje w pierwszym rzędzie rodzicom“[29].

Sobór Watykański II mówi o obowiązkach struktur politycznych wobec rodziny w kontekście istnienia i działalności Kościoła w świecie współczesnym oraz w związku z apostolatem świeckich, a dokładniej samych rodzin.

W konstytucji Gaudium et spes Sobór najpierw stawia „diagnozę“, ocenia kondycję świata współczesnego, a następnie stwierdza: „W rodzinie zaś powstają rozdźwięki, wywołane bądź to warunkami demograficznymi, gospodarczymi i socjalnymi, bądź konfliktem między pokoleniami bądź nowym układem stosunków społecznych między mężczyznami i kobietami“[30]. Następnie w całym rozdziale „Poparcie należne godności małżeństwa i rodziny“[31] wzywa do ponownego podniesienia tej godności, w czym oprócz rodzin muszą uczestniczyć wszyscy ludzie i wszystkie struktury społeczne, w tym także polityczne, ponieważ „Szczęście człowieka i społeczności ludzkiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ściśle z pomyślną sytuacją wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej“[32]. „Dlatego wszyscy, którzy mają wpływ na wspólnoty i grupy społeczne, winni przyczyniać się skutecznie do podnoszenia małżeństwa i rodziny. Władza państwowa niech uważa za swoją świętą powinność uznawanie prawdziwej natury tych instytucji, ochronę ich i popieranie, strzeżenie moralności publicznej i sprzyjanie dobrobytowi domowemu. Należy zabezpieczyć prawa rodziców do rodzenia potomstwa i wychowania go na łonie rodziny. Niech przez przewidujące ustawodawstwo i różne poczynania doznają opieki oraz stosownej pomocy również ci, którzy niestety pozbawieni są dobrodziejstwa rodziny“[33].

W dekrecie o apostolacie świeckich Sobór wzywa rodziny katolickie do wydania świadectwa o nierozerwalności i świętości związku małżeńskiego, korzystaniu z nadrzędnego prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci i ochrony godności oraz uzasadnionej niezależności rodziny. „Niech więc sami rodzice i wszyscy wierni współpracują z ludźmi dobrej woli, by w prawodawstwie cywilnym zabezpieczono bezwzględną nietykalność tych praw; rządząc społeczeństwem winno się brać pod uwagę potrzeby rodzinne, dotyczące

 

(177)

 

mieszkania, wychowania dzieci, warunków pracy, ubezpieczeń społecznych i podatków; w kierowaniu procesem migracji należy bezwzględnie zabezpieczyć wspólnotę życia rodziny“[34].

Jan Paweł II – analizując ogrom problemów, z którymi boryka się współczesna rodzina, zagrożeń, które na nią czyhają, nie wyłączając rzeczywistego i namacalnego naruszania podstawowych praw człowieka, począwszy od prawa do życia, a w szczególności trudności związanych z rozwiązaniem całej tej problematyki poprzeplatanej najróżniejszymi zależnościami – sformułował bardzo ważny priorytet: „[…] polityka rodzinna musi być filarem i motorom wszelkiej polityki społecznej[35]. Postulat ten dopełnia wymóg, zgodnie z którym polityka społeczna z jednej strony powinna być „oparta“ i „ugruntowana“ w polityce rodzinnej, a z drugiej strony, to właśnie polityka rodzinna dodaje dynamizmu, czyli „napędza“, a zarazem „nadaje kierunek“ całej polityce społecznej.

Przyczyna tego jest oczywista: rodzina to podstawowa komórka społeczeństwa, więc każdy atak na rodzinę jest atakiem na podstawowy „budulec“ społeczeństwa. Innymi słowy, obecne osłabienie rodziny zupełnie naturalnie przynosi ze sobą rozluźnienie podstawowych relacji społecznych, a następnie rozkład społeczny. „Osłabienie“ to nie wynika tylko z podważania i rzeczywistego negowania podstawowych elementów ontologicznych rodziny (w tym regulacji prawnych), a mianowicie jedności i nierozerwalności więzów małżeńskich, moralnego i społecznego znaczenia rodzicielstwa (macierzyństwa i ojcostwa) oraz samowystarczalności ekonomicznej rodziny[36], ale także prób włączenia do definicji małżeństwa i rodziny innych form współżycia, które „poszerzają“ tę definicję w taki sposób i w takim stopniu, że obiektywnie traci ona swoją pierwotną wartość...[37]

Jeśli więc mowa o „polityce rodzinnej“, to jej kluczowe miejsce w kontekście całego politycznego „bycia“ poszczególnych struktur (państwa, unii wielu państw czy społeczeństwa globalnego) wynika z wpływu, jaki decyzje polityczne wywierają obecnie na jakość życia rodziny. Jak jednak podkreśla Santolini, „[…] to właśnie jakość życia rodzinnego wpływa na jakość życia całego społeczeństwa. Rodzina, ‘która funkcjonuje’, jest gwarancją dobrego funkcjonowania wszystkich instytucji społecznych, politycznych, ekonomicznych i wychowawczych powołanych przez społeczeństwo, którym nie może zabrak-

 

(178)

 

nąć – jeśli nie chcą zawieść lub znacznie osłabić swojej skuteczności – istotnego wkładu, mającego źródło w niezastąpionej szkole człowieczeństwa, jaką jest rodzina“[38].

Żadna partia polityczna nie ma, ani nie może mieć wyłączności na zajmowanie się polityką rodzinną. Kiedy mowa o rodzinie, przynależność polityczna przestaje być ważna, ponieważ rzecz dotyczy czegoś, co wyprzeda politykę, a nawet samo społeczeństwo obywatelskie i – jak już wspomnieliśmy – jest jego podstawowym budulcem. Należy sobie uświadomić, że atak na fundament rodziny, a nawet samo jej osłabienie, nikomu nie przynosi pożytku i stanowi zupełnie absurdalną, krótkowzroczną politykę autodestrukcji społeczeństwa!

Z tego powodu Kościół – jak wcześniej zauważyliśmy – zawsze nauczał, że rodzina posiada własną „osobowość prawną“, która poprzedza państwo i ma wobec niego pierwszeństwo. Jan Paweł II mówi nawet o obiektywnej autonomii rodziny: „Widać, jak bardzo rodzina musi być wspomagana, aby mogła być faktycznie uznana za społeczność podstawową i w pewnym sensie ‘suwerenną’“[39]. W jakim sensie? Toso wyjaśnia, że nie chodzi tu o autonomię w znaczeniu doskonałej społeczności (societas perfecta), ani w znaczeniu ekstensywnie nieograniczonej (absolutnej) władzy. Rodzina „[…] jest podstawowa ze względu na swoje istnienie, własny etyczny cel, osobowość i prawo rodzicielskie, ma prawo do samostanowienia, do pełnej swobody wewnętrznego funkcjonowania, bez ingerencji innych instytucji. Ponadto ma prawo do działania na zewnątrz wraz z innymi społecznościami, dzięki czemu wchodzi w różnego rodzaju interakcje oparte na wzajemności, sama lub zorganizowana w stowarzyszeniach i zrzeszeniach“[40]. W szerszym znaczeniu tego słowa oznacza to także uznanie rodziny za pierwotny budulec woli ludu, która jest fundamentem ustroju demokratycznego[41].

A zatem państwo powinno – w oparciu o zasadę subsydiarności – uznać, chronić i wspierać autonomiczne istnienie i funkcjonowanie rodziny, jej praw i obowiązków. Nie może jej pochłonąć ani zabrać przestrzeni, nie może zdejmować z niej zadań ani odpowiedzialności (zwłaszcza, jeśli chodzi o niezbywalne prawo do wychowywania dzieci), lecz powinno pomagać jej w pełnieniu misji i zastępować ją wyłącznie w przypadku obiektywnej dysfunkcji, o ile to możliwe – tylko tymczasowo[42].

 

(179)

 

W nauczaniu Kościoła, a zwłaszcza Jana Pawła II uwidacznia się przekonanie, że „[…] wymiar wspólnotowy jest istotny, aby poradzić sobie wyzwaniami, przed którymi stoi dziś rodzina“[43]. Ponieważ – jak się wydaje – wyznacznikiem współczesnej polityki (dość popularnym na całym świecie) jest swoisty alibizm, który hamuje podejmowanie ważnych tematów, o ile nie wymaga tego nacisk opinii publicznej (z niezbędnym wsparciem mediów), jest bardziej niż prawdopodobne, że „[…] mobilizacja rodzin jest pierwszym warunkiem przywrócenia do centrum uwagi społecznej oraz dyskusji kulturowej i politycznej konieczności zajmowania się ‘kwestią rodziny’“[44]. Już niemal przed trzydziestu laty Jan Paweł II uznał to zadanie za obowiązek, pisząc: „Do zadań społecznych rodziny należy również wyrażanie opinii w formie interwencji politycznej: rodziny winny więc zabiegać jako pierwsze o to, ażeby prawa i instytucje państwa nie tylko nie naruszały praw i obowiązków rodziny, ale aby je popierały i pozytywnie ich broniły. W tym sensie rodziny powinny coraz lepiej sobie uświadamiać własną rolę współtwórców tak zwanej ‘polityki rodzinnej’ oraz podejmować odpowiedzialność za przemianę społeczeństwa: w przeciwnym razie one pierwsze padną ofiarą tego zła, na które patrzyły obojętnie“[45]. A zatem mowa o obowiązku tworzenia polityki rodzinnej przez rodziny i obowiązku realizowania jej przez państwo, ale w słowach Jana Pawła II należy dostrzec jeszcze jedną niezwykle istotną myśl: „Państwo […] powinno natomiast popierać w sposób pozytywny i jak najbardziej pobudzać odpowiedzialną ich inicjatywę“[46]. Chodzi tu o obowiązek państwa, które powinno wspierać inicjatywę rodzin, a jednocześnie o prawo państwa do inicjatywy ze strony rodzin!

W związku z zadaniami politycznymi „na rzecz“ rodziny, należy oczywiście zadać sobie pytanie, na rzecz jakiej rodziny?co jest na jej rzecz? Pełnowartościowa odpowiedź na te pytania wymagałaby napisania odrębnej rozprawy. Warto jednak podkreślić, że poprawa sytuacji rodziny nie jest możliwa, jeśli w zadaniach politycznych na jej rzecz nie uwzględnimy kryzysu, w którym się znajduje. Mamy tu bowiem do czynienia z błędnym kołem, tzn. decyzje polityczne (ustawy) w dużej mierze odzwierciedlają rzeczywistość, w której funkcjonuje dzisiejsza rodzina, a jednocześnie rodzina jeszcze bardziej się w niej ugruntowuje, pogłębia się istniejący kryzys, co dodatkowo osłabia ją i odzwierciedla się w wymogach dotyczących regulacjach prawnych itp.[47] Po-

 

(180)

 

nadto, ustawodawstwo socjalne, które próbuje zrekompensować trudną sytuację społeczną (i ekonomiczną) niepełnych rodzin, samotnych matek itp., często nie oferuje odpowiednika w postaci podobnej troski o sytuację społeczną rodzin, co w praktyce dyskryminuje rodzinę. Działa to – wraz z innymi czynnikami – demotywująco przy podejmowaniu decyzji o wielkości rodziny (ilości dzieci), a w rezultacie także na nierozerwalność rodziny[48].

Nawet, jeśli Kościołowi w przeszłości nie zawsze udawało się uniknąć utożsamiania pojęcia rodziny z jej konkretnymi modelami historycznymi, których chciał bronić nawet wówczas, gdy niezupełnie odpowiadały kryteriom biblijnym, teologicznym czy antropologicznym, to z nadejściem Jana Pawła II w nauczaniu Kościoła znajdujemy bardzo zrównoważone spojrzenie na rodzinę oparte na założeniach teologicznych, które z antropologicznego punktu widzenia są możliwe do zaakceptowania również przez osoby, które nie podzielają tych założeń. Dlatego także jego wymogi dotyczące polityki rodzinnej mają wielką wagę i prawdopodobnie są jedynym sposobem przerwania błędnego koła.

Jak już wspomnieliśmy, ruch mający na celu uzdrowienie polityki rodzinnej musi zrodzić się w kręgu rodzin. To one muszą się zorganizować, uświadomić sobie sens własnego istnienia i funkcjonowania oraz zainicjować jego ochronę polityczną. Z drugiej strony równie pilne jest uznanie i prawne uregulowanie tożsamości rodziny jako stabilnej instytucji opartej na małżeństwie (jedynym i nierozerwalnym – czy to tak wiele?...). Obecnie można już dowieść, że ustawy, które szkodzą instytucji rodziny w perspektywie długofalowej okazują się szkodliwe dla samego społeczeństwa, polityki i gospodarki. Osłabienie związków małżeńskich (przez niewłaściwe pojmowanie „swobody“ wstępowania w związek małżeński, bez silnego związku z pojęciem odpowiedzialności – Jan Paweł II mówi o „[…] braku wolności, a w konsekwencji rezygnacji z angażowania się w stały związek z inną osobą“[49]) powoduje rozdrobnienie (atomizację) społeczeństwa, a dla gospodarki oznacza wzrost wymogów w zakresie zabezpieczenia socjalnego rozbitych rodzin, nie mówiąc już

 

(181)

 

o zmniejszonej produktywności pracy i wzroście poziomu stresu w społeczeństwie.

Przykłady można by mnożyć. Ale to przede wszystkim głębokie naruszenie życia seksualnego przez mentalność aborcyjną i antykoncepcyjną (traktowaną jako „zdobycz“ kobiet) doprowadziło do radykalnego spadku urodzeń, który stanowi realne zagrożenie dla przeżycia narodów[50]. „Emancypacja kobiet, która jest jednym ze znaków naszych czasów musi prowadzić do stworzenia nowego modelu rodziny, a nie do jej zniszczenia“[51]. Niestety, rzeczywistość w większości przypadków jest inna. Kobiety są bardziej wyemancypowane, lecz także bardziej samotne, opuszczone (oczywiście, podobnie jak mężczyźni), za swoje wywalczone pierwszeństwo w wychowaniu dzieci płacą tym, że po rozwodzie same zajmują się wychowaniem, co więcej nawet w pełnych rodzinach – na pozór szczęśliwych – walczą z ogromnym naciskiem i pokusą realizowania się „poza“ rodziną... Oczywiście, jak wspomnieliśmy, przyczyną tego jest między innymi fakt, iż powszechnie z punktu widzenia społecznego, psychologicznego i ekonomicznego nie docenia się zadań macierzyńskich kobiety (a także zadań ojcowskich mężczyzny) oraz stosuje się wyłącznie ekonomiczne – a i to krótkowzroczne – kryteria oceny jej (jego) „pożyteczności“, a w tym sensie także samorealizacji. Jest to przejaw współczesnej kultury, do której – należy to obiektywnie przypomnieć – przyczyniła się sama rodzina poprzez faktyczne odrzucenie swojej tożsamości[52]. Pod wpływem nacisków medialnych i z powodu własnej słabości wiele rodzin podąża za nurtem dominującej i propagowanej mentalności konsumpcyjnej (nie tylko w sensie ekonomicznym). „Odpowiedzialność rodziny chrześcijańskiej w czasach głębokich przemian kulturowych to zdolność do stworzenia nowego modelu życia“[53], a więc zdolność (i chęć) „stania się tym, czym jest“[54], uznając za fakt, że „[…] istnienie rodziny zależy także od czynników obiektywnych, niepodlegających manipulacji, a sama rodzina jest czymś więcej niż po prostu wytworem człowieka“[55].

Tę obiektywną wielkość i godność rodziny muszą sobie uświadomić jej członkowie i wszyscy, którzy są odpowiedzialni za regulowanie jej funkcjono-

 

(182)

 

wania w polityce. Dlatego kiedy Jan Paweł II mówi „ekologii ludzkiej“, za jej pierwszą i podstawową strukturę uważa rodzinę. „Chodzi tu o rodzinę opartą na małżeństwie, gdzie wzajemny dar z siebie samego, mężczyzny i kobiety, stwarza takie środowisko życia, w którym dziecko może się urodzić […]“[56] i które to środowisko powinno być chronione przez prawo, jak trafnie pokazuje użyta przez papieża analogia do ekologii w środowisku naturalnym. Mentalność „ekologiczna“ przede wszystkim uznaje korzyści, które społeczeństwo czerpie z rodziny jako takiej. Rodzina bowiem wymaga ochrony w „ekosystemie“, który czyni ją rodziną, z priorytetowym i jakościowym nastawieniem na „być“ (a nie „mieć“)[57], ponieważ „człowiek jest dla siebie samego darem otrzymanym od Boga i dlatego musi respektować naturalną i moralną strukturę, w jaką został wyposażony“[58]. To wszystko jednak jest możliwe przy założeniu, że przez rodzinę rozumiemy „stabilną społeczność jako instytucję, która służy osobom, ich wzrostowi pod względem moralnym i wspólnotowym, jako oparcie cywilizacji miłości. Rodzina staje się źródłem energii dla społeczeństwa obywatelskiego, państwa i gospodarki wtedy, gdy pomaga się jej zachować i rozwijać jej własny kapitał społeczny. Rodzinę możemy zatem uznać za nowe imię kwestii społecznej w dobie globalizacji i utylitaryzmu indywidualistycznego“[59].

Koncepcja mentalności „ekologicznej“ w związku z pojmowaniem rodziny nasuwa na myśl jeszcze jedną ważną kwestię. Jeśli z jednej strony prawdą jest – jak już zauważyliśmy – że sama rodzina musi sobie zadać pytanie o kryzys tożsamości, to prawdą jest też, że bez względu na obecny rzeczywisty stan rodzin, od władzy politycznej wymaga się ochrony instytucji rodziny jako takiej[60].



[1] Por.: S. KOŠČ, Human Rights Education in Social Work. In: D. MARZEC (ed.): Global Education – Up to the Future. Warszawa – Marshall – Ružomberok : OWP „SIM“, 2007/2008, ISBN 978-83-920432-8-6, s. 293-297.; S. KOŠČ, Obrana ľudských práv v kontexte učenia Katolíckej cirkvi o politike, In: Disputationes scientificae Universitatis Catholicae in Ružomberok, ISSN 1335-9185, rocznik 5, 2005, nr 4, s. 38-54.

[2] Por. H. SKOROWSKI, Naród i państwo w nauczaniu społecznym Kościoła, Societas, Warszawa 1999/2000, s. 124-128.

[3] LEON XIII, encyklika Rerum novarum (15.05.1891), dalej: RN, art. 9.

[4] Por. tamże. Należy uświadomić sobie, że w XIX wieku nastąpił proces transformacji rodziny z „dużej“, wielopokoleniowej i szerokiej (rolniczej czy rzemieślniczej) rodziny-gospodarstwa na „małą“, podstawową rodzinę, opartej na małżeństwie, odznaczającą się zarobkowo czynnym mężczyzną będącym „głową rodziny“ i kobietą pozostającą w domu, dbającą o wychowanie dzieci. (Później, w przeciągu XX wieku ukształtowała się rodzina „partnerska“, która zakłada równość mężczyzny i kobiety w kwestii utrzymania i wychowania dzieci.)

[5] RN 10.

[6] RN 11. Doświadczenie skutków niemal narzuconej państwowej „opieki“ nad dziećmi za pośrednictwem żłobków i przedszkoli aż po świetlice szkolne, potwierdzają krytyczną ocenę papieża.

[7] Tamże.

[8] RN 28.

[9] RN 29.

[10] Tamże.

[11] Por. RN 38-39. Od tego czasu jest to stały temat, który regularnie poruszają wszyscy papieże, uściślając niektóre kwestie, ponieważ nadal jest to optymalne rozwiązanie „kwestii robotniczej” (w szerokim znaczeniu tego słowa), polityki rodzinnej i sprawiedliwego podziału dóbr w społeczeństwie.

[12] PIUS XI, encyklika Quadragesimo anno (15.05.1931), dalej: QA, art. 62.

[13] Por. QA 72.

[14] Por. QA 134.

[15] Tamże. Wiemy z doświadczenia osiedlowych „dżungli“ - blokowisk, jak celne było spostrzeżenie papieża...

[16] Por. PIUS XI, encyklika Divini redemptoris (19.03.1937), dalej: DR, art. 11. Refleksje te można oczywiście zauważyć już w jego encyklice poświęconej godności małżeństwa, Casti connubii (30.12.1931).

[17] Por. DR 75.

[18] Por. PIUS XI, encyklika Mit brennender Sorge (14.03.1937), rozdział IX: Do młodzieży, a zwłaszcza rozdział XI: Do wiernych stanu świeckiego. Podobne refleksje pojawiają się już w encyklice skierowanej do katolików włoskich, przestrzegającej przed mentalnością faszystowskiej „statolatrii“, obejmującej monopol na wychowanie, Non abbiamo bisogno (29.06.1931).

[19] PIUS XII, encyklika Summi pontificatus (20.10.1939), dalej: SP, art. 52.

[20] Por. tamże.

[21] Por. SP 26-27 oraz 34, gdzie papież przypisuje rodzinie – pomimo niesprzyjających okoliczności –szczególną misję, udział w dziele apostolskim Kościoła.

[22] Por. PIUS XII, Orędzie radiowe na uczczenie pięćdziesiątej rocznicy encykliki „Rerum novarum“ (01.06.1941), 21-22.

[23] Por. PIUS XII, Orędzie radiowe w Wigilię Bożego Narodzenia 1942 r. (24.12.1942), 22.

[24] JAN XXIII, Encyklika Mater et Magistra (15.05.1961), dalej: MM, art. 55.

[25] MM 55. Por. także 68.


Kontakt

Stanislav Košč